Joanna Mazurek 2018-01-01
Lubię początek roku, choć nie pozostawia nam żadnych złudzeń co do faktu, że czas jednak płynie nieubłaganie, a wraz z nim staję się coraz starsza. A to szczególnie wobec kobiet mało szarmanckie…
Dlaczego więc lubię początek roku?
Nie, nie chodzi o noworoczne postanowienia. Ani o wrażenie, że oto mamy nowe rozdanie, że teraz to naprawdę wszystko się zmieni, że tym razem to się uda, że w tym roku z pewnością zrobię wszystko lepiej, jeśli nie najlepiej, nie popełnię starych błędów, nie potknę się, nie przewrócę... Uff, sam stek bzdur, które kłębią się w wielu głowach odurzonych musującym winem i hałasem fajerwerków.
Chodzi o… marzenia.
Tak, początek roku prowokuje mnie do marzeń.
A że lepiej marzy się w dobrym towarzystwie, od kilku już lat właśnie w styczniu zapraszam kobiety na moje ulubione warsztaty poświęcone marzeniom, na których nie tylko pijemy kawkę, cieszymy się swoim towarzystwem (choć to mega ważne!) i rozmawiamy, co każdej w nas w duszy gra, ale tworzymy swoje niepowtarzalne, wyjątkowe, przepiękne i inspirujące Mapy Marzeń!
O czym zatem marzą kobiety? Ile piasku na pustyni, tyle różnorodnych marzeń w sercach. Ale za każdym razem pojawia się też wiele wspólnych wątków:
Pojawiają się również bardziej materialne marzenia.
Nie, wcale nie jest to milion w totolotku, czy wypasiona willa z basem (ani inna gwiazdka z nieba), lecz tak po prostu… czerwone szpilki, seksowna sukienka (w rozmiarze ciut mniejszym od tych w szafie :) ), czy luksusowe perfumy.
To wspaniałe doświadczenie i zarazem zaszczyt móc patrzeć i słuchać o kobiecych marzeniach, które wypływają z samego sedna kobiecej duszy, które tak wiele mówią o tym, kim jesteśmy, wyrażają głębie, unikatowe i niepowtarzalne piękno każdej z nas.
Dziękując za wspólne chwile, życzę, by marzenia „się” spełniały!
Joanna